Twórca rodem z Opola wyemigrował z Polski w latach 80. XX w. Trafił‚ do obozu uchodźców we Włoszech, w 1988 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Ponad 30 lat spędził w Nowym Jorku. Pochodzi z rodziny o wielopokoleniowych artystycznych tradycjach. Od 2020 r. przebywa w Polsce.

- Moja droga do sukcesu jako artysty, polegała na tym, że byłem na zewnątrz. Uważałem, że nie mogę się dostać do galerii, ponieważ po pierwsze, nie mam portfolio, a po drugie są ekskluzywne, mają swoich artystów i będzie mi ciężko się tam dostać. Natomiast pomysł sprzedania sztuki na ulicy okazał się najlepszy i sprawdził się zarówno w Rzymie, jak i później w Nowym Jorku- mówił twórca.
Gilewicz malując na skórzanych kurtkach zwrócił na siebie uwagę również środowiska muzycznego. Jego dzieła prezentowali pod koniec lat 80. XX wieku na swoich kurtkach m.in. tacy artyści jak: Joe Cocker, Stevie Ray Vaughan, David Bowie, Iggy Pop, czy Eric Clapton.
Jednak jak sam podkreśla jest malarzem z krwi i kości, lecz oprócz malowania klasycznych obrazów na płótnie, do tworzenia wykorzystuje także takie materiały jak: styropian, szkło, odzież, ptasie pióra czy asfalt. W 1992 roku wyjechał ze swoją wystawą do Tokio. Pobyt w Japonii zachwycił Gilewicza, sprawił, że poczuł się jak w domu. Podkreśla, że miał szczęście do ludzi, których poznał na swojej życiowej drodze.
- Poprzez te moje podróże, te 30 - ci parę lat trzymam się tego, co robię. (…) Nie wiadomo czy to moja otwartość, ciekawość i próba kontaktu z ludźmi, spowodowały, że otworzyły się nowe perspektywy, kontakty, prace i jakoś to powolutku zaczęło się układać i budować karierę czy moje posadowienie w tej strukturze bycia artystą- mówił Gilewicz.
Podkreśla, że Ameryka nauczyła go jednego: cokolwiek się robi, zawsze trzeba to robić na 100 procent. Angażować się w to całkowicie. Artysta słynie również z tworzenia trójwymiarowych obrazów na podłodze, jego "Living Hologram" cieszą się sporym uznaniem w środowisku artystycznym. Był projektantem i współautorem największego na świecie muralu 3D w Nowym Jorku.

Janusz Gilewicz wraz ze swoim uczniem i artystycznym partnerem, hollywoodzkim aktorem Bretem Robertsem, podczas wspólnych wystaw organizuje warsztaty malarskie dla chętnych zgłębienia sztuki malarskiej i zapraszają do wspólnego malowania.
Wśród zamawiających dzieła Gilewicza są znane na całym świecie studia filmowe, instytuty, galerie i koncerny oraz prywatni koneserzy sztuki.
Artysta w swojej twórczości porusza ważne problemy społeczne, dotyczące m.in. rasizmu. Obraz "Can’t we live??!" Janusza Gilewicza został powiększony do gigantycznych rozmiarów i znalazł swoje miejsce na witrynie jednego z najdroższych sklepów nowojorskiego Soho - Dolce & Galbana. Drugi projekt to sprzeciw przeciwko brutalności policji. Mural zatytułowany "Fight Racism & Police Brutality" trafił na jedyną czarną ścianę znanego butiku Reiss na West Broadway w Nowym Jorku. Jest odpowiedzią artysty na śmierć Georga Floyda z rąk policji.
Wspólnie z przyjacielem Wojciechem Domachowskim, pisarzem i filmowcem pisze własną biografię. Książka ukaże się prawdopodobnie w 2023 roku.
Komentarze
Dodaj komentarz